Zmysły.
Dziś czeka na Ciebie kolejna porcja ćwiczeń pozwalających na stymulację zmysłów. Ostatnio było o wzroku i węchu. Tym razem opowiem o słuchu, smaku i dotyku. Zapraszam zatem do słuchania, smakowania i dotykania. Postaram się pobudzić Twoje zmysły tym postem! 🙂
Zmysły
Zmysł słuchu
Zmysł słuchu rozwija się w życiu płodowym dziecka. Około 20 tygodnia ciąży dziecko zaczyna słyszeć. W trzecim trymestrze ciąży rozpoznaje głos mamy. Dzieci preferują dźwięki o niskiej częstotliwości. Zaraz po urodzeniu jest podobnie. Rozpoznają głos mamy ale wolą słuchać taty 🙂 Chodzi o wysokość głosów rodziców. Do około 4 miesiąca życia dziecka można u niego zaobserwować odruch Moro, który jest m.in. reakcją na nieoczekiwane dźwięki. Dziecko zaczyna odwracać główkę w stronę dźwięku około 4 miesiąca życia, by potem około 6 miesiąca życia rozpocząć świadome powtarzanie usłyszanych dźwięków. Zjawisko to nazywa się gaworzeniem. Niepokojącym sygnałem powinien być fakt zamilknięcia dziecka w tym okresie. Może to świadczyć o problemach ze słuchem fizjologicznym. Zdrowe dziecko, którego słuch nie został jeszcze stępiony czynnikami ze środowiska zewnętrznego słyszy dźwięki w przedziale: 20 Hz – 20 kHz. Potem słuch tępi się i…
„Człowiek w wieku “-nastu” lat słyszy dźwięki z przedziału około 30Hz – 18kHz.
Osoba w wieku “-dziestu” lat słyszy około 40Hz – 16kHz lub czasem 60Hz-14kHz.
Osoba w wieku “-dziesięciu” lat słyszy jedynie około 100Hz – 8kHz, potem zakres ten może się zawęzić nawet do 200Hz – 4kHz”.
Źródło: http://blog.khron.net/2007/08/20/ludzki_sluch_czestotliwosc_dynamika/
Poniżej kilka ćwiczeń na te „przytępione” jak i te super działające uszy 🙂
Instrumenty
O instrumentach kiedyś już pisałam. Wspominam o nich jeszcze raz, bo ostatnio z racji potrzeb moich dzieciaków powróciły do dawnych łask i są porządnie eksploatowane. Teraz jestem raczej na etapie poszukiwania nowych, solidnych instrumentów. Nie zrozum mnie źle 🙂 Mam na myśli poszerzenie swojej kolekcji o cymbałki, dzwonek, zaklinacz deszczu, trójkąt 🙂 Ps. Jeżeli masz jakiś pomysł odnośnie mojej potrzeby odezwij się koniecznie w komentarzu. Będę bardzo wdzięczna.
Memo dźwiękowe – zmysły
Wersja ze sklepu
Zacznę od początku, czyli od opisu kupionej gry, która potem zainspirowała mnie do stworzenia własnej. Ta gra to Memo dźwiękowe. Została wydana przez wydawnictwo Aleksander. Nowsze wydanie tej gry nosi nazwę Pamięć dźwiękowa. Gra składa się z 8 par klocków klocków. Każdy klocek ma tylko jedną kolorową ściankę. Pozostałe 5 ścianek na każdym klocku jest beżowa.
Dodatkowo w zestawie jest kostka z kolorami i plansza. Osobiście z niej nie korzystam, więc nie będę się na jej temat wypowiadać 😉
Kostki z gry wykorzystuję do zwykłej gry pamięciowej, czyli po prostu gram w memo z dzieciorami 🙂 Często też wykonuję ćwiczenia pamięci sekwencyjnej słuchowej, o której już sporo pisałam wcześniej. Dopowiem, tylko dla jasności, że tutaj sekwencje opierają się na kolejności dźwięków wydawanych przez kostki i na ich kolorach. Sporym minusem tej pomocy jest to, że kostki nie otwierają się, nie są np. z jednej strony przeźroczyste i w końcu nie wiadomo, co taki dźwięk wydaje. A taka informacja jest dla dziecka rozwojowo bardzo istotna.
Moje autorskie memo dźwiękowe
Jest ono wykonane z powszechnie dostępnych żółtych pudełeczek z jajek niespodzianek. Żeby nie było, pudełka pomagały mi zbierać dzieci 😉 Zasada łączenia w pary pudełeczek, które wydają taki sam dźwięk, pozostaje niezmienna. Jednak w tym przypadku można zajrzeć do środka i zobaczyć, co daje taki hałas 🙂 A mogą to być następujące składniki:
- ryż,
- guma do żucia,
- kulki papieru,
- spinacze, itp.
Mam też jedną parę pustych pudełeczek, bo przecież brak dźwięku to też pewna jego cecha! 😉
Piosenki
Ważność tego zadania wskazały mi m.in. dzieci autystyczne i inne trudniejsze dzieciaki. Często bywa tak, że śpiewanie przychodzi im łatwiej niż jakakolwiek inna forma wokalizacji. Ponadto melodia, jej dostrzeganie i powtarzanie jest bardzo ważne w rozwoju językowym dziecka. Więc mruczymy, śpiewamy, dokańczamy wersy piosenek oraz zgadujemy jaka to melodia, głównie w oparciu o karty ze zwierzakami. Wybrane karty z kolekcji wyglądają tak:
Teksty piosenek na ich odwrotach dla zapominalskich:
Kolejnym sposobem na pracę z tymi kartami jest dopasowywanie figurek zwierzaków do obrazka. Dziecko wybiera kota, żabę lub niedźwiedzia z pudełka, w zależności od tego jaką „zaśpiewam” mu piosenkę. Ukończone zadanie wygląda tak:
Historyjki w oparciu o dźwięki
To zadanie jest doskonałe dla dzieci z dużą swobodą w mówieniu lub dzieci starszych. Świetnie pobudza wyobraźnie i kształtuje kreatywność. Pierwszym krokiem do jego przeprowadzenia jest znalezienie nagrania z dźwiękami np. z lasu, z nad morza, z ruchliwej ulicy, itp. lub jego samodzielne nagranie np. na dyktafon. Następnie puszczamy dzieciom to nagranie. Ich zadaniem jest opowiedzieć, co się wydarzyło lub napisać historyjkę opartą o skojarzenia związane z usłyszanymi dźwiękami. Nic prostszego 🙂
Zmysł dotyku
Te zmysł rozwija się także w życiu płodowym. Jest to zmysł, który rozwija się z tego samego listka zarodkowego co układ nerwowy. Dzięki niemu odczuwamy zimno i ciepło, miękkość i twardość, gładkość i szorstkość, suchość i mokrość. Jest naprawdę bardzo istotny w naszym życiu. Obecnie jest dostępnych wiele materiałów i pomocy do stymulacji zmysłu dotyku. Dzieje się to głównie za sprawą rozpowszechnionej i wszystkim dobrze znanej Integracji Sensorycznej (SI). Dlatego dziś pokażę Ci grę wykonaną samodzielnie, która w prosty sposób stymuluje zmysł dotyku.
Karty sensoryczne
Kiedyś usiadłam i uszyłam karty. Tak po prostu. Mina Pana ze sklepu z materiałami, gdy prosiłam go o 20 cm kawałki tego materiału i tego materiału, tamtego materiału, i ponownie tego i jeszcze kolejnego i następnego, była bezcenna 🙂 Ale cel był jeden. Różne faktury, przeróżne kolory i odmienne uczucie, podczas dotykania. Potem kilka nieprzespanych nocek i gotowe. Karty prezentują się następująco:
Pamiętasz może jak napisałam, że okulary z gry Pory roku wykorzystuję do innej gry? To właśnie ona 🙂
Przykładowe karty w całej okazałości:
Gra się w nie bardzo prosto. Dziecko dotyka, ogląda i opisuje kartę, tak jak potrafi. Następnie rozkładam je wszystkie, po jednaj, z każdej wybranej pary, i… uwaga… zasłaniam dziecku oczy papierowymi okularami. Ja oczywiście mam swoją część kart „do pary” obok. Mieszam kary dziecka, by każda z nich zmieniła swoje położenie i oczywiście po to, aby nie było za łatwo. I wtedy rozpoczyna się prawdziwa walka ze zmysłem dotyku. Dziecko dotyka dłonią danej mu przeze mnie karty. Na podstawie odczucia musi odnaleźć siostrzaną kartę. W momencie, kiedy uzna, że to właśnie ta, a nie inna karta, jest tą właściwą, podaje mi ją. Odkładam ją na bok. Dopiero na samym końcu gry, dziecko odsłania oczy i sprawdza jakie pary stworzyło podczas rozgrywki.
W przypadku dzieci zaburzonych pozwalam sobie korzystać z tych kart, także w oparciu o zmysł wzroku ale obowiązkowo karta musi być dotknięta przez dłoń, dłonie dziecka.
Zmysł smaku
Wyróżnia się 4 podstawowe smaki: słodki, kwaśny, słony i gorzki. Najbardziej preferowany jest oczywiście smak słodki. Najmniej gorzki, ponieważ taki smak mają zazwyczaj składniki szkodliwe dla człowieka. Zmysł ten także rozwija się w okresie życia płodowego. Dlatego tak niezmiernie ważna jest zróżnicowana dieta kobiety w ciąży. Dziecko pije wody płodowe i dzięki temu stymuluje swój zmysł smaku. Jeżeli kobieta nie będzie jeść różnorodnych produktów i posiłków, dziecko po urodzeniu może nie być skore do poznawania nowych smaków.
Zabawa w próbowanie
O tyle co inne zmysły można stymulować w przeróżny i wymyślny sposób, to zmysł smaku da się stymulować tylko w jeden sposób – próbując, smakując i poznając. Ja bawię się z dzieci smakami, wtedy gdy mają nadwrażliwą jamę ustną lub w momencie, gdy mają trudność z czuciem ułożenia narządów artykulacyjnych, czyli po prostu mają problemy z ćwiczeniami języka. Proponuję im wtedy próbowanie miodu, soku malinowego, soku z cytryny, mięty, soli, kawy, itp. składników na zajęciach. Dziecko powinno opisać smak, powiedzieć czy mu smakował i, co najważniejsze , zobaczyć co ma taki smak. Czyli nie można dać dziecku soku z cytryny do wypicia nie pokazując mu cytryny 🙂
Zmysły – Podsumowanie
To już koniec – niestety zmysły mi się wyczerpały 🙂 Mam nadzieję, że ostatnie dwa odcinki bloga Ci się podobały. Zostaw proszę komentarz jeżeli chcesz się podzielić ze mną Twoimi przemyśleniami albo doświadczeniami.
Na koniec mam pewną uwagę. Jeżeli Twoje dziecko lub mały pacjent, z którym prowadzisz terapię ma poniżej wspomniane problemy rozpocznij jak najszybciej stymulację zmysłów bawiąc się z nim i wykonując odpowiednie ćwiczenia! Najszybciej jak możesz odeślij je na diagnozę i ewentualną terapię do terapeuty Integracji Sensorycznej. Powodzenia!
Dziękuję za cudne pomysły!
Witaj Dominiko,
dzięki, że bacznie śledzisz mojego bloga 🙂 I że komentujesz posty. 3mam za Was kciuki! Powodzenia. Ps. Też podglądam co porabiacie 😉
Super!!! Tego potrzebowałam. Jeszcze raz dziekuje, co tu zaglądnę to nie moge sie oderwać 🙂